Zmienia się coś, co bym nazwał „wektorem obciachu”. W ciągu ostatnich 15 lat był on jednoznacznie i trwale przypisany do Jarosława Kaczyńskiego. Teraz wektor ten kieruje się po raz pierwszy ku ludziom z bezpośredniego otoczenia Donalda Tuska – mówi Eryk Mistewicz w wywiadzie dla Piotra Legutki z „Gościa Niedzielnego”. Według Mistewicza to przestawienie wajchy związane z mediami ma przyczynę w tym, że nie tylko w Polsce, środki masowego przekazu stanowią element systemu władzy, układanki polityczno-biznesowej, która podtrzymuje, konserwuje lub, jeśli trzeba, zmienia układ rządzący.
Zdaniem Eryka Mistewicza w tych ostatnich wrzutkach medialnych godzących w Donalda Tuska bądź w ludzi z jego bliskiego politycznego otoczenia chodzi o zdyscyplinowanie premiera. Zauważa on, że ostatnio za nieprzemyślane wypowiedzi swoich ministrów wini się jedynie lidera PO, a nie jak dotychczas ludzi, którzy odpowiadają w jego partii za PR. „Raczej usłyszymy, że winny jest tylko jeden, że to Donald Tusk słabo zarządza Platformą” - twierdzi rozmówca „GN”.
Eryk Mistewicz wskazuje jeszcze na jeden potężny czynnik niekorzystny dla obecnego rządu. „Zmienia się coś, co bym nazwał „wektorem obciachu”. W ciągu ostatnich 15 lat był on jednoznacznie i trwale przypisany do Jarosława Kaczyńskiego. Teraz wektor ten kieruje się po raz pierwszy ku ludziom z bezpośredniego otoczenia Donalda Tuska. Pytałem wielokrotnie na Twitterze, czy ktoś stanie w obronie Sławomira Nowaka lub Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nikt się nie odezwał. Nikt nie ma odwagi ująć się za wiceprzewodniczącą PO. Niebywałe”.
„...Milion orlików i sto stadionów nie pomogą, jeśli „wektor obciachu” zaczyna w najważniejszym dla Platformy pokoleniu zmieniać swój kierunek. Gra toczy się więc o to, czy Donald Tusk przetrwa. A jeśli skapituluje, to na czyją rzecz” - podkreśla Eryk Mistewicz.
